Czytaj...

15 stycznia 2009

Życie w obfitości

"Powtórnie więc powiedział do nich Jezus: «Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Ja jestem bramą owiec. Wszyscy, którzy przyszli przede Mną, są złodziejami i rozbójnikami, a nie posłuchały ich owce. Ja jestem bramą. Jeżeli ktoś wejdzie przeze Mnie, będzie zbawiony - wejdzie i wyjdzie, i znajdzie paszę. Złodziej przychodzi tylko po to, aby kraść, zabijać i niszczyć. Ja przyszedłem po to, aby [owce] miały życie i miały je w obfitości." J 10,7-10

Jezus mówi: "aby [owce] miały życie" O jakie "życie" tutaj chodzi ?

Jakąś (i tylko "jakąś") interpretację przedstawia nam książeczka prezentująca "Cztery prawa życia duchowego". Cóż w niej znajdujemy ?
"BOŻY PLAN
Chrystus Pan mówi: "Ja przyszedłem po to, aby owce miały życie i miały je w obfitości" (Chodzi tu o życie mające pełną wartość i cel) (Jan 10,10). Dlaczego jednak większość ludzi nie posiada życia w obfitości?"

Powtórzmy: "Chodzi tu o życie mające pełną wartość i cel". "Wartość" i "cel". Te określenia w podanych kontekście są dla mnie wystarczająco enigmatyczne, żeby w próbie "nie czepiania się" przejść nad nimi do porządku dziennego, tak jak dotąd to czyniłem. Nie chcę nikogo krytykować, rozumiem motywację autorów. Chcieli oni zapewne stworzyć małe, podręczne narzędzie przydatne przy ewangelizacji. Jednak nie jest ono samowystarczalne, wymaga dość długich chwil prostowania, uściślania, dopowiadania tego, co w nim zawarte.

Wróćmy jednak do kwestii zasadniczej: w podanym fragmencie mowa jest o życiu doczesnym czy życiu wiecznym ? Aby po podaniu jakiejkolwiek odpowiedzi nie być uznanym za gołosłownego, przytoczę jeszcze jeden fragment. Oto słowa zaczerpnięte z Pierwszego Listu św.Jana Apostoła (zwracam uwagę na Autora) :

"[To wam oznajmiamy], co było od początku,
cośmy usłyszeli o Słowie życia,
co ujrzeliśmy własnymi oczami,
na co patrzyliśmy
i czego dotykały nasze ręce -
bo życie objawiło się." 1J 1,1-2

Trudno mi powiedzieć jaka jest oficjalna interpretacja Kościoła w stosunku do tego fragmentu. Ja zwracam uwagę na ostatni werset: "życie objawiło się". Objawić się może wyłącznie to, co dotąd pozostaje zakryte. Życie doczesne jest powszechnie znane od pierwszego dnia życia człowieka na Ziemi, a więc - w świetle poprzedniego stwierdzenia - objawić się nie mogło. Objawiło się życie, które dotąd było zakryte, życie wieczne w jedności z Chrystusem. Rozumiem to jako wyraz nadziei na życie wieczne w Bogu płynącej ze Zmartwychwstania Chrystusa. Wróćmy jeszcze na chwilę do Ewangelii wg św. Jana: "Ja przyszedłem po to, aby [owce] miały życie i miały je w obfitości." Jezus wg mojej wiedzy przyszedł na świat po to, aby nas zbawić, aby dać nam życie wieczne. Nie wiem, czy były jakieś pomniejsze cele Jego ziemskiej misji. Jednak nawet gdyby takie były, w porównaniu do celu głównego (zbawienia) wydają się one zupełnie marginalne.

Czy jednak nie może chodzić tutaj o życie doczesne ? Wielu właśnie tak ten fragment interpretuje, czy słusznie ? Moim zdaniem Bóg nie obiecuje człowiekowi szczęścia na Ziemi. Sprecyzujmy: szczęście rozumiem tutaj jako powodzenie, życiowy sukces, zadowolenie, bogactwo, sława etc. Bóg cne obiecuje również stałej pracy, ba! nie obiecuje zdrowia mojego, ani moich bliskich. Nie znaczy to, że Bóg nikomu z nas, współcześnie żyjących w żaden doświadczalny sposób nie pomaga, absolutnie ! Robi to po wielokroć i sam tego doświadczam, jednak nie można jego pomocy traktować jako pewnik, coś w rodzaju "Bóg musi...". Jego pomoc (np. materialna) jest niezasłużoną przeze mnie łaską. Bóg mnie o niej nie zapewnia w sposób pozwalający mi się jej domagać. Zapewnia mi tylko jedno - obecność i Miłość. Bóg jest zawsze przy mnie. Postępując w zgodzie z Jego Słowem, żyje w nieustannej jedności z Nim. To jest moja obfitość w życiu doczesnym i o innej ziemskiej obfitości w moim odczuciu trudno mówić.

2 komentarze:

Grzegorz Raźny pisze...

Pisałem już komentarz, ale rozrósł się do takiego rozmiaru, że uznałem, że szkoda by było, gdyby nie znalazł się wśród moich myśli. Zamieściłem więc go tutaj.

Pozdrawiam,

...dla kogo DAWAR? :) pisze...

Czy chodzi o doczesność? Moim zdaniem tak, tak i jeszcze raz tak :)Jeśli "Zycie w obfitości" nie dotyczy mojego tu i teraz to jaki jest sens tego, że imię czyli tożsamość, istota Boga jest..."JESTEM"??? Bóg nie nazywa się "będę" ale "JESTEM" - tu i teraz!
Owszem nie obiecał nam szczęścia na ziemi, życia bez cierpienia - ale w słowach "...by miały je w obfitości" chodzi o to, że w krzyżu, w cierpieniu JEST ŻYCIE i można je znaleźć tylko z Chrystusem - który poznał cierpienie jak nikt, umarł i zmartwychwstał! Przeszedł przez to wszystko, przeszedł przez KRZYŻ. Czy nie mówi o sobie..."Ja jestem Drogą, Prawdą i Życiem..."? To co obiecuje to...życie w krzyżu, pokój w ludzkim cierpieniu...pokój, który płynie ze świadomości, że jesteś KOCHANY i wszystko co Cię spotyka...jest Ci dane z bo jest Dobre ("A WSZYSTKO CO STWORZYŁ BYŁO...DOBRE) Jest dane BO BÓG CIE KOCHA! Wariactwo? :)
NIE.:)...
Mogę powtórzyć za świętym Pawłem, że "tego wszystkiego doświadczyłam, tego dotykały moje ręce..." :)...
Pozdrawiam ciepło z "Dawar dla M" :)