Gwiazda spada niech
Nowa się wzniesie.
Potem mówił do wszystkich: «Jeśli kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia bierze krzyż swój i niech Mnie naśladuje! Bo kto chce zachować swoje życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, ten je zachowa. Łk 9,23-24
Z zapieraniem się samego siebie jest tak, że się go nie widzi. Po prostu nie widać. To dla człowieka najgorsze - nie widzieć, nie wiedzieć, nie czuć. Wtedy po omacku, po ciemku, za głosem idzie gdzieś, nie wiedzieć gdzie, dlaczego, po co i w ogóle we wszelki sens wątpić zaczyna. Po prostu nie widać, bo gdy już taki człowiek zobaczy jakieś własne wyrzeczenie to samo przez się rozumieć trzeba, że wzrok na siebie kieruje, a przecież siebie miał się zaprzeć. Jasna sprawa - nie widać.
Z tym zaparciem się siebie to zdaje się być tak, że myśleć o sobie trzeba tylko w wymiarze najmniejszym z możliwych umożliwiających funkcjonowanie człowieczeństwa godne. Nie można przecież o sobie nie myśleć wcale, bo by człowiek w podartych butach chodząc jakiejś straszniej choroby się nabawił, która o śmierć mogłaby go przyprawić, a śmierć z własnej nieodpowiedzialności na prawdziwą chwałę Boga się jeszcze w historii nie zdarzyła. Tak więc myśleć trzeba.
Wzrok swój od siebie odwróć, bo inaczej Twoja miłość egoizmem cuchnąć będzie.
Ku Bogu. Amen.
2 komentarze:
Rozwój fizyczny i psychiczny człowieka opiera się na spojrzeniu w siebie. Na autorefleksji. Hegel opisuje to jako powrót do siebie. Poznajemy siebie jako świadomość, samowiedzę i rozum.
Potem jednak, następuje rozwój duchowy, który polega na wykroczeniu poza siebie. Nie skupiać się na miłości, ale na osobie kochanej. Nie na wierze, ale na człowieku. Nie na nadziei, ale na Bogu.
Polecam odcinek jednego z moich ulubionych seriali Northern Exposure. Sezon 5, odcinek 18, "Fish Story". Myślę, że bardzo trafnie dotyka tematu rozwoju duchowego a jednocześnie odpowiedzialności.
Prawda, Panie Grzegorzu. Rzecz jasna, żeby zaprzeć się samego siebie, trzeba siebie samego znać. Trzeba nam wiedzieć czego się zapieramy. A żeby to wiedzieć musimy siebie poznać, trzeba ku sobie się zwrócić. Poznanie -> wyrzeczenie. Nie na odwrót.
A tak naprawdę nie ma o czym mówić, bo oba idą jakby równolegle, jednocześnie i na nic się zdadzą nasze uściślania. Po prostu popiół. Popiół.
Dzięki za ciekawy komentarz.
Prześlij komentarz