„Dla mnie być świętym, to być sobą” - powiedział kiedyś Thomas Merton. Co znaczy „być sobą” ? Na to pytanie, na szczęście, nie będę starać się odpowiedzieć tak, jak prawdopodobnie chciałbyś, mój Drogi Czytelniku. Skupię się natomiast na jednym z głównych i kilku pobocznych aspektach „bycia sobą”. Chodzi o aspekt świadomości własnej „inności”, bez której – moim zdaniem – niemożliwe jest zrozumienie własnego człowieczeństwa, odnalezienie własnego powołania i co z tego wynika: „bycie sobą”.
Każdy człowiek – jak każdy liść, płatek śniegu czy odcisk palca – jest inny. Inność jest fundamentem istoty człowieka, faktem jego niepowtarzalności. Nikt taki jak Ty nigdy nie istniał i istnieć nie będzie. To stwierdzenie można traktować jako jeden z całkowicie zbędnych argumentów „za” Miłością. Twoja inność sprawia, że jesteś godny/a Miłości.
Z niepowtarzalności często wypływa nieprzewidywalność. Nie jesteśmy w stanie przewidzieć zachowania innego. Tej umiejętności moglibyśmy nauczyć się z czasem, gdyby nie przeszkoda, która to uniemożliwia. Na dowód tego przypomnijmy sobie, jak często komentując czyny dobrze znanych nam ludzi używaliśmy wyrażenia: „nie spodziewałem się”. Istnieje zatem „coś”, co nie pozwala postawić znaku równości pomiędzy naszym obrazem człowieka, a prawdą o człowieku – tym, czym on jest. Istnieje „coś”, co uniemożliwia mi zamknięcie Cię w ramach czystej, bezdusznej kalkulacji mojego rozumu. Tym „czymś” jest Twoja wolność.
Jakie znaczenie w kwestii inności ma wolność ? Olbrzymie. Człowiek wolny potrafi przestać żyć w zgodzie z własną naturą. Potrafi zatem przestać „być sobą” i zacząć „grać rolę” innego, stając się do niego podobny. Aby móc „grać rolę” innego, trzeba zakryć przed światem swoją prawdziwą twarz – założyć maskę. Ludzie nakładają różne maski – maskę odwagi, elokwencji, wrażliwości czy skromności. Maska nierozłącznie wiąże się z pojęciem intencjonalności - „zakładam maskę, bo chcę coś osiągnąć”. Tutaj rodzi się pytanie: czy dopuszczalne jest – ze względu na pożyteczność celu – wartościowanie masek ? Czy maska, która ma prowadzić ku dobru, sama jest dobrem ? Czy istnieją sytuacje, w których można, a nawet powinno się założyć maskę ?
Trzeba przyznać, że te pytania mogą rodzić w nas mieszane uczucia. Z naszymi pytaniami, wątpliwościami skierujmy się do mędrca, jednego z ziemskich nauczycieli – co na ten temat mówi ks. prof. Józef Tischner ? Mówi dobitnie: „maska kłamie”. Każde kłamstwo jest złem, nawet jeśli miałoby prowadzić ku dobru. Wydaje się, że wolno zatem sformułować ogólną zasadę, iż na płaszczyźnie dobra i zła nie istnieje możliwość zmiany klasyfikacji czynu ze względu na jego cel. Zło zawsze pozostanie złem, a dobra intencja może jedynie zmniejszyć ciężar ponoszonej winy.
Powróćmy jednak do sedna naszych rozważań. Chcę tutaj raz jeszcze mocno podkreślić – człowiek samego siebie winien szukać we własnej inności, w niepowtarzalności swojej osoby wśród innych ludzi. Ponadto „bycie sobą” powinno wypływać z rozumienia samego siebie jako „obrazu i podobieństwa Boga”. Podsumowując pragnę powiedzieć: „biada ślepo naśladującym !”, „biada tępo wierzącym !”.
Biada Tobie, człowieku, jeśli uciekasz przed samym sobą !
3 komentarze:
biada ślepo naśladującym !”, „biada tępo wierzącym
a czy nie jest tak ze ty próbujesz kogoś naśladować. Krytykujesz i próbujesz uczyć innych
a może sam siebie próbujesz czegoś nauczyć zastanów kogo chcesz zmieniać siebie !!! i uczyć inności
Biada Tobie, człowieku, jeśli uciekasz przed samym sobą ! a do tego ''biada'' ostrzegasz tylko
innych czy siebie
Warto odnaleźć samego siebie i takim pozostać. A jaka to odwaga... nie zakładać tej maski...
Niestety- sama taką zakładam.
Gdy przyjmiemy, że człowiek jest bytem czysto fizycznym, to unikalność człowieka staje się pojęciem czysto abstrakcyjnym. A jednak, jest coś co powoduje, że wypowiedziane słowa: "ja jestem", oznaczają coś innego, gdy wypowiadają je różne osoby.
Dziwna sprawa, z tym "jestem", bo jedno jest tak różne od drugiego, a jednak każde z nich jest podobne do Boga, który pytany przez Mojżesza jakie jest Jego imię, odpowiada: "Jestem".
Moim zdaniem założenie maski nie jest kłamstwem, ale zasłonięciem, utajnieniem pewnej intymnej części siebie. Jest zasłonięciem tego Boskiego "jestem". To "jestem" przybiera zaczyna się pojawiać w kontekstach. Ubieramy je w: "jestem" lekarzem, "jestem" ojcem", "jestem" filozofem, ale także w: "jestem" inteligentny, "jestem" sympatyczny, "jestem" zabawny. Ubieramy to "jestem", aby nie odsłonić jego bezbronnej nagości. Bezbronnej Boskiej nagości.
Pozdrawiam i powodzenia, bo widzę, że bardzo ciekawe tematy poruszasz.
Prześlij komentarz